Card draw simulator
Derived from |
---|
None. Self-made deck here. |
Inspiration for |
---|
None yet |
Ayaram · 9
Powolne ogrywanie S01E07 - "Włóczęga" Pete [solo] (kart do dziedzictwo dunwich)
Cześć, jestem casualowym graczem, który lubi sobie dość wolno ogrywać wszystko testując (nawet troszkę na siłę) mając "w poważaniu" tempo wydawania dodatków przez FFG ;) Zawsze grałem "True solo" coopy, więc poznaje zupełnie nowy świat synergii. Będziemy go poznawać testując najróżniejsze decki, najróżniejsze sposoby na wygranie scenariusze, najróżźniejsze wybory podczas przechodzenia poszczególnych scenariuszy, by wycisnąć z gry jak najwięcej. Niekoniecznie jak najszybciej ;)
Czas na naszego włóczęgę i jego dzielnego psa. Pete "Włóczęga" jest dość specyficzną postacią - ma cienkie staty, sumarycznie mniej niż koledzy, a dodatkowo najwięcej ma w sile woli którą ciężko przełożyć na wskazówki/obrażenia w jego przypadku. Oprócz tego ma 3 zręczności więc coś może próbować w uciekaniu i tyle. Rekompensować to ma nasz przyjaciel Diuk, który nadrabia iw kwestii walki i w kwestii zdobywania wskazówek (i to z nawiązką). W związku z czym nasz włóczęga ma najsilniejszy "early game" do tej pory. Właściwie nic nie potrzebuje na start do szczęścia. Gorzej potem. Samego Diuka ciężko "ulepszyć", a nas ciężko na tyle ulepszyć i przebić Diuka. I troszkę się robi problem z lokacjami z zasłoną 4 lub więcej i z przeciwnika z siłą 4+. Drugim problemem jest ograniczenie Diuka - możemy go użyć tylko 2x na turę, przez co na przykład nie mamy szans zbić wroga z 6 hp.
-
Zaczynamy nasz decktech od pakietu od uzupełniania ręki. Jest to o tyle ważne, że nasza umiejka zjada karty. Fajnie nie zjadać przy tym silnych/potencjalnie potrzebnych kart.
-
Największym MVP decku jest Królicza łapka. Tania karta która dobiera nam tonę kart. Z kolei dobrane karty mogą posłużyć jako para do pieska. Tym samym królicza łapka potrafi nam ratować gierki w których nam nie idzie. Pozwala ciupkę bardziej ryzykować i wychodzić z tego bez szwanku. Generalnie ocalałymi częściej ryzykuje testy na +1, czego się boje w każdym innym przypadku.
-
Połączenie Zbieractwo + Latarka. Wprawdzie sama latarka nie jest za szczególnie dobra na Peta... jako że nasze staty + latarka = test pieskiem. Z pieskiem natomiast taki problem, że nie podbijemy mu statów jak zwykłemu badaczowi. Trzeba coś innego wykombinować. Latarka to 1 ikonka inteligencji, którą możemy przywrócić na rękę ze zbieractwa. Przedmiotami są również Toporek strażacki i Królicza łapka - ich 2gie kopie więc się świetnie nadadzą do napędzania pieseła.
-
-
2gi pakiet to pakiet z Czarny koń. Taktyka na bycie biednym nie wydaje się w tym momencie receptą na wszelkie kłopoty, zwłaszcza pod kątem badania, więc nie budowałem go w 100% pod tę kartę. Widzę świat gdzie to daje radę, zostawiając cały temat badania Pieskowi, a my przejmujemy temat walki dzięki Toporek strażacki, więcej kart umiejętności i jakoś, by to pewnie działało, ale wydaje mi się, że z tym poczekam jeszcze na większą pulę kart. W tym momencie dostęp do gotówki, by mieć zawsze dostęp do takich perełek jak "Patrz co znalazłem!", czy Łut szczęścia!. Z drugiej strony nasze staty odpowiedzialne za walkę nie powalają, a kombinacja ofensywna z Toporkiem już jest całkiem sympatyczna.
-
Kolejny pakiet to zestaw kart, które gwarantują nam właściwie nieśmiertelność. Mowa tu o naszych przesympatycznych sojusznikach:
-
Nad naszą poczytalnością czuwa niezastąpiony Peter Sylvestre. Mamy dodatkowo delikatny soak na Diuk, więc przed zagraniem jego nie powinniśmy oszaleć, po zagraniu Petera już na pewno nam to nie grozi. 5 siły woli (z Czarnym Koniem 6) i treachery nam nie straszne, a z 4 punktami zręcznościami, też przed jakimiś płotkami bez cechy łowcy możemy pouciekać, oszczędzając kilka cennych punktów akcji.
-
Drugą naszą koleżanką w ekipie jest Aquinnah, która z kolei odpowiedzialna jest za ochronę naszych punktów zdrowia. Wprawdzie nie jest w tym tak skuteczna jak Peter przy poczytalności, bo działa to tylko na dmg z walki, ale nasze wbudowane 6 pkt życia + 1 dodatkowy co może przyjąć piesio powinien wystarczyć, by przeżyć do końca gry. Za to Aquinah w swojej droższej wersji pomaga nam zabijać potwory, co jest o tyle fajne, że Toporek strażacki jest fajny głównie na 1 atak na turę. Z kombinacją toporka, Diuka i Aquinnah zabijanie wszelkiej zgrozy nie stanowi problemu.
-
Całość uzupełnia oczywiście Charyzma, która jest niezbędna, by grać obu na raz.
-
Z pozostałych kart uzupełniających deck - W walce z zestawem Czarny koń czuje się dość pewny, o kwestie przeżywalności więc w pozostałych kartach nacisk głównie na wskazówki. Szczególnie karty pomagające zdobywać przy zasłonie 4+.
-
mamy 2 uniwersalne karty w postaci Niespodziewana odwaga oraz Łut szczęścia!, które możemy wykorzystać do dowolnego testu, ale zawsze warto się zastanowić czy musimy i czy marnując je w danym momencie, poradzimy sobie potem z wskazówkami. Z oczywistych powodów gramy również Percepcja.
-
2gą kartą która ratuje nam kuper jest "Patrz co znalazłem!". Piesio bazowa bada za 4, najczęściej z worka chaosu trafia się -1/-2, więc na zasłony za 4 jak znalazł. No.. o ile oczywiście przy wariancie solo są 2 wskazówki na owej lokacji.
-
z kart nie-ocalałych zdecydowałem się na 2 kopie Ochronny krąg - świetna karciocha, zwłaszcza jak o poczytalność nie musimy się obawiać. W wariancie solo mam wrażenie, że jest jeszcze silniejsza. Warto tylko wiedzieć co anulować, jako że z HPkami nie mamy problemu to anulowanie karty wrzucającą nam obrażenia raczej nie jest warte, chcemy anulować coś co naprawdę może nam popsuć grę. Kolejną kartą jest Skrót, czyli karta z cyklu "zawsze dobra". Czy moglibyśmy coś ugrać lepszego w tym momencie nie jestem przekonany. Mocno się zastanawiałem nad Dedukcja, by w momentach jak już inwestujemy te karty typu Percepcja czy Łut szczęścia! wyciągnąć z tego jak najwięcej, ale nie jestem przekonany - na solo naprawdę jest sporo lokacji z 1 wskazówką. Ostatnią kartą z kolorowych był Potworny cios którego pozbyłem się z decku w momencie zakupu Aquinnah, która mocno nam pomaga w walce.
-
całość domyka Zmiażdżenie i Na czarną godzinę. [* w decku jest mały błąd, zaczynałem grę z 2 zmiażdżeniami na początku, tylko za diabła nie wiem jak to zmienić w arkhamdb]. No i Szczęśliwy traf. Zakupiona kolejno przez przedostatnim i ostatnim scenariuszu, czyli gdy już przegrana oznacza przegraną. Uratowanie kampanii za cenę 2 pkt expa? Czemu nie. W tym momencie wygnanie karty już nam nie robi. Nie wyobrażam sobie w tym miejscu innej karty, która zwiększa nam szansę na "nie przegranie kampanii".
-
I tak by wyglądał nasz deck. Przechodząc do rozgrywki Petem gra się zupełnie inaczej niż pozostałymi dzięki temu, że zaczynamy z Diuk i jesteśmy naprawdę całkiem silni na dzień dobry. Nie potrzebujemy jak w innych przypadkach myśleć o setupie i od razu przejść do działania. Możemy zdobywać wskazówki, jak wyskoczy wróg w 1wszej turze - jesteśmy w stanie z nim walczyć. Zero strachu, zero łez, wierny piesek is the best. Pierwsze czego szukamy to Królicza łapka, żeby nie skończył się nam gaz dla pieska. Chcemy maksymalizować pieska, czyli używać jego zdolności minimum raz w każdej turze, wliczając w to pierwszą turę. Pozostałe rzeczy w tym setup w pozostałym czasie. Setup zaczynamy najczęściej od naszych sojuszników, możemy się pokusić o wcześniejszy Toporek strażacki na "wszelki wypadek". Czarny koń dopiero w 2giej kolejności. Nie chce być biedni zanim zagramy naszych przyjaciół. Gra się dobrze, jedynym problemem jest jak marnujemy dużo zasobów na badanie o zasłonach 4+ i przegrywamy, bo nie mamy dużo sposobów by pokonać tego typu lokacje. Drugim problemem jest nasze osłobienie, które boli nas jak jasna cholera. Najczęściej nie ma problemu, zmarnujemy 1 turę na zdjęcie i tyle, ale jak wejdzie w złym momencie to o mamusiu... Raz miałem sytuacją w przedostatnim scenariuszu, gdzie atakując wroga w zwarciu, byłem mega mocny spokojny - albo go zabijemy atakiem, albo przeżyje i zginie od Aquinnah, zero strachu. W tym momencie trafiłem auto-fail, z Królicza łapka dobrałem właśnie Dręczony przez koszmary i o mały włos nie przegrałem przez to całej kampanii. Cudem przeżyłem, ale ten niefortunny zbieg okoliczności kosztował mnie łącznie 4 punkty życia. Cóż... morał z tego taki, że trzeba uważać z doborem w sytuacjach, jak wiemy, że nasze osobiste osłabienie się gdzieś tam czai, a może nas w danej chwili poskładać. Uczcie się na moich błędach ;)
I to by było na tyle.